piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział sześćdziesiąty drugi

Długo - wiemy i bijemy się w pierś, ale "bycie dorosłym" ma swoje piękne zalety i jeszcze gorsze wady. Rozdział byłby także szybciej, gdyby nie pracowanie po 11 godzin i późne powroty, ale... osobiście jestem dumna, że w ogóle udało mi się go sklecić, bo miałam niemały problem.
Nie ma również Bety - nie było czasu, a wiemy, że kolejny dzień zwłoki działa jak płachta na byka. Mamy nadzieję jednak, że czternaście stronic wynagrodzi wszystko! :)
Aha! I nie mam zielonego pojęcia, co chcecie od mojego Syriusza... Ma być jak ciepłe kluchy? Przecież to Black, na Merlina! Ta krew nie może być taka o! :)

Obserwatorzy